ZA

 "Jestem za sztywny, żeby ćwiczyć jogę".

"Jestem za stara, żeby się wziąć za trening do maratonu".

"Jestem za słaba, żeby spróbować balansowania na rękach".

"Jestem za wolny, żeby się zapisać na półmaraton".


Znacie to? ZA. Jestem "ZA". Za słaby, za mało rozciągnięta, za wolna, za bardzo zapracowany, za stara, za bardzo się boję, za mało trenowałem, za dużo mam pracy, asfalt jest za twardy dla moich kolan....

Ale pomyśl przez chwilę, jesteś "za...." (wpisz dowolną wymówkę), żeby co? Żeby spróbować? Żeby podjąć wysiłek? Żeby się przekonać, do czego TAK NAPRAWDĘ jesteś zdolny - albo nie?

Dlaczego tak lubimy sobie skreślać szanse, zanim nawet czegokolwiek spróbujemy? Czy dlatego, że próbowanie czegoś nowego, uczenie się, wymaga wysiłku i wyjścia ze strefy komfortu?

Jeśli czytasz ten tekst, to zapewne jesteś biegaczem albo joginem, a może jednym i drugim.

Być może o tym nie wiesz, ale masz supermoc. Ta moc polega na tym, że możesz doświadczenia i siłę zdobyte w bieganiu, albo na macie, przenieść gdziekolwiek indziej.

"Jestem za mało rozciągnięta, żeby pójść na jogę". Tak? A jak zaczynałaś trening do maratonu, to przyszłaś na pierwsze wybieganie już zdolna przebiec 42 kilometry? Oczywiście, że nie! No to dlaczego zakładasz, że jeśli idziesz na jogę, to nadajesz się do tego tylko pod warunkiem, że od pierwszych zajęć jesteś w stanie wskoczyć na matę i wykonać te wszystkie skomplikowane pozy, które widziałaś w internetach?

I tak jest absolutnie ze wszystkim - w sporcie, w życiu. Żeby coś robić, musimy zacząć to robić. I zapewne na początku będzie to trudne, niezdarne, niekomfortowe, bolesne, będziesz popełniać błąd za błędem, skręcisz kostkę, wywalisz się na twarz, wygłupisz przed kimś. 

Jest w filozofii jogi świetny koncept - abhyasa i vairagya. Dziwne słowa w sanskrycie - co się za nimi kryje, będzie w osobnym wpisie.


Komentarze